Goście 2013
- - Krzysztof Wielicki
- - Artur Małek
- - kpt. Marta Sziłajtis-Obiegło
- - Agata Włodarczyk i Przemek Bucharowski
- - Norbert Skrzyński i Jagoda Pietrzak
- - Karol Dzieciątko
- - Tomek Mackiewicz
Krzysztof Jerzy Wielicki – polski wspinacz, taternik, alpinista i himalaista. Jest piątym człowiekiem na Ziemi, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum.
Na trzy z nich: Mount Everest, Kanczendzongę i Lhotse wszedł zimą jako pierwszy. Na Lhotse stanął samotnie w noc sylwestrową w gorsecie, który nosił po uszkodzeniu kręgosłupa w górach. Na Broad Peak "wbiegł" solo w ciągu jednego dnia (pierwsze na świecie wejście z bazy na szczyt ośmiotysięcznika w ciągu jednej doby). Na Dhaulagiri (w 16 godzin) i Sziszapangmę wspiął się sam, wytyczając nowe drogi. Nikt też nie towarzyszył mu podczas wejścia na szczyt Gaszerbruma II. Świadkami samotnego wejścia na Nanga Parbat, jedną z największych ścian Ziemi, byli jedynie pakistańscy pasterze obserwujący jego wyczyn z oddalonych łąk. Brał udział w kilku wyprawach na K2. Dopiero podczas czwartej, latem 1996, wytrwałość została nagrodzona – wszedł na szczyt Filarem Północnym z dwoma włoskimi alpinistami. Po biwaku niedaleko szczytu zejście zamieniło się w dramatyczną i szczęśliwie zakończoną akcję sprowadzania skrajnie wycieńczonego Włocha. W akcji ratunkowej pomagali dwaj inni polscy himalaiści: Ryszard Pawłowski i Piotr Pustelnik, którzy także w tym czasie atakowali K2. W 1996 roku otrzymał tytuł Giganta przyznawany przez poznański oddział Gazety Wyborczej.
Zorganizował wyprawę zimową (Polska Wyprawa Zimowa Netia K2 2002-2003) na K2, która jednak nie zdobyła szczytu. Na przełomie lat 2006/2007 podjął kolejną zimową próbę zdobycia ośmiotysięcznika, tym razem Nanga Parbat, lecz z powodu skrajnie trudnych warunków pogodowych musiał wycofać się wraz ze swoim zespołem. W 2013 roku był kierownikiem ekspedycji, której celem było pierwsze zimowe wejście na Broad Peak. 5 marca 2013 szczyt zdobyli Adam Bielecki, Artur Małek, Maciej Berbeka oraz Tomasz Kowalski (dwaj ostatni zaginęli podczas zejścia).
W 2000 roku uhonorowany został prestiżową światową nagrodą Explorer (motto: Explorare Ausis - Tym Którzy Mają Odwagę Odkrywać) podczas Explorers Festival w Łodzi. Krzysztof Wielicki jest członkiem The Explorers ClubW 2001 roku to blisko stuletnie stowarzyszenie nagrodziło alpinistę, jako pierwszego Polaka, prestiżowym odznaczeniem Lowell Thomas Award. W latach 2005-2007 był członkiem Kapituły Nagrody Środowisk Wspinaczkowych „Jedynka”. Jest także członkiem – współzałożycielem Jurajskiego Klubu Wysokogórskiego. [źródło. Wikipedia]
Artur Małek - "Nie pytaj mnie czemu się wspinam, bo ja zapytam Cię po co oddychasz. Odpowiedź będzie taka sama."
Góry, wspinanie, góry i znowu wspinanie (+ żona ;-) ) - to jego cały świat. Wspina się na wszystkie możliwe sposoby, ale najbardziej ceni sobie wspinanie zimowe. Wspinał się m.in. w Alpach, Andach, Himalajach, Karakorum, oraz górach Afryki. Najchętniej jednak zimą wraca w Tatry. Na co dzień pasjonat dobrej muzyki, biegania i wszystkiego co wprowadza człowieka w ruch. Z natury niespokojny duch, z ciągłą potrzebą przemieszczania się po świecie. Absolwent fizjoterapii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Członek Klubu Wysokogórskiego w Katowicach. Uczestnik projektu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015. 5 marca 2013 roku wraz Adamem Bieleckim, Maciejem Berbeką oraz Tomaszem Kowalskim dokonali pierwszego zimowego wejścia na Broad Peak (8047 m n.p.m.).
kpt. Marta Sziłajtis - kapitan jachtowy, najmłodsza Polka, która samotnie opłynęła świat, laureatka gdyńskich KOLOSÓW, wyróżniona nagrodą Rejs Roku 2009, uhonorowana dyplomem Kapitana Żeglugi Wielkiej Honoris Causa, główna pomysłodawczyni i kapitan rejsu po północnych rubieżach Rosji.
Marta urodziła się w Poznaniu, związana jest jednak bardzo mocno z Gdynią, gdzie się wychowywała i mieszka. W roku 2005 r. w wieku 19 lat została najmłodszym kapitanem z tzw. starym patentem. Zorganizowała i prowadziła kilkadziesiąt rejsów szkoleniowych i turystycznych. Była oficerem wachtowym na polskich żaglowcach Pogoria, Gedania, Kapitan Głowacki. Na swoim koncie ma już ponad 65 tys. przebytych mil morskich.
Dotychczas najczęściej żeglowała po Bałtyku, Morzu Północnym i Śródziemnym. Zafascynowana Oceanem Atlantyckim żeglowała z upodobaniem zarówno po jego części europejskiej, jak i wzdłuż brzegów Brazylii, uczestnicząc w Kobiecych Regatach Dookoła Świata. W 2008 roku uzyskała tytuł magistra Turystyki i Rekreacji, i wyruszyła w samotny rejs dookoła świata. Trasa rejsu prowadziła z Wenezueli przez Morze Karaibskie, Kanał Panamski, Pacyfik, Północną Australię, Ocean Indyjski i Południowy Atlantyk. Odwiedziła 19 portów w 11 krajach. Projekt ten spotkał się z bardzo dużym zainteresowaniem społecznym. Na stronach www zmagania Marty śledziło ok. 50 tysięcy osób. W mediach pojawiło się przeszło 900 publikacji krajowych i 30 zagranicznych. Po zakończonej wielkiej pętli Marta nadal nie rozstaje się z morzem. Jej kolejne żeglarskie wyzwania to m.in. zimowy rejs poza koło podbiegunowe do Murmańska czy autorska ekspedycja Zew Północy, pierwszy polski rejs jachtem dookoła Skandynawii ukończony w jednym sezonie bez składania masztu.
Anna Janik - prawa ręka pani kapitan. Rezyduje głównie na lądzie zajmując się logistyką i aprowizacją żeglarskich wypraw Marty. Zarządza stroną internetową i profilami na facebook'u. Stanowi niezawodne emergency remontowe oraz pogodowe dla dzielnej załogi na jachcie. Anna po godzinach sporo podróżuje (zwiedziła ponad 30 krajów), wspina w górach wysokich (Alpy, Kaukaz, Himalaje), biega (m.in. biegi uliczne, górskie, pustynne, podziemne, przeprawowe) oraz fotografuje - i to jak!
Agata Włodarczyk, Przemek Bucharowski i Diuna w prelekcji pt. Himalaje na 4 łapach - 500 km przez Himalaje Garhwalu z psem.
Nasz dogtrekking, czyli trekking z psem (Diuna jest wilczakiem czechosłowackim) trwał łącznie 55 dni. Nie był starannie zaplanowany – ruszyliśmy w Himalaje Garhwalu pod wpływem chwili i zmuszeni przez sytuację życiową – nie mogliśmy wrócić wcześniej do Polski ze względu na przepisy wwozu zwierząt do Unii Europejskiej. Czekając na legalizację dokumentów Diuny postanowiliśmy wyruszyć przed siebie ku przygodzie. Wystarczyło tylko spakować plecak, wziąć zapas psiej karmy i zamknąć za sobą drzwi.
Cel był prosty: przejść Himalaje Garhwalu ze wschodu na zachód z psem, o własnych siłach, bez wsparcia z zewnątrz. W trakcie naszej 55-dniowej wędrówki przeszliśmy ponad 500 km, odwiedziliśmy 12 himalajskich dolin, byliśmy na wysokości ponad 4300 m n.p.m., w pionie pokonaliśmy ponad 63 km. Przygodę z Himalajami Garhwalu zaczęliśmy w Munsiari, a mijając takie szczyty jak Panch Chuli, Nanda Devi, Nanda Khat, Nanda Kot, Maiktoli, Trisul, Shivling i Bhagirathi dotarliśmy do źródeł Gangesu w Gaumukh.
Nie było łatwo – codziennie towarzyszyły nam krew, pot i łzy, deszcz, śnieg i grad, te jednak były w końcu wypierane z naszej świadomości przez towarzyszącą nam przepiękną scenerię Himalajów. Gubiliśmy się, wspinaliśmy zboczami porośniętymi przez kwitnące rododendrony, zsuwaliśmy się po urwistych śnieżnych zboczach himalajskich dolin. Paliliśmy kadzidełka w przydrożnych stupach, rozbijaliśmy namiot z widokiem na sześcio- i siedmiotysięczne szczyty, kąpaliśmy się w lodowatej wodzie wypływającej z lodowców górskich. Diuna szalała na polach śnieżnych zjeżdżając z nich na grzbiecie, a wieczorem grzała nas w namiocie.
1 czerwca 2013 r. nasz trekking niespodziewanie zakończył się wypadkiem Agi - złamany obojczyk uratował nas przed himalajskim tsunami wywołanym przedwczesnym monsunem, który zabił najprawdopodobniej tysiące osób w czerwcu.
Naszą podróż zorganizowaliśmy bez sponsorów i wsparcia z zewnątrz, a nasze plecaki ważyły ok. 30 kg każdy. Raz na ok. 2 tygodnie schodziliśmy do większego miasteczka/wioski celem uzupełnienia naszych zapasów.
Czasem człowiek potrzebuje wczasów... Pojechaliśmy do Iranu, by trochę poznać ten ogromny kraj. Rozejrzeć się nieco i sprawdzić czy doniesienia medialne o osi zła są prawdziwe. Bez większego przygotowania, bez szczegółowego programu "zwiedzania". Za to z dużą ilością książek, map i wolnego czasu. Nie chcieliśmy podążać od zabytku do zabytku, lecz dać się oprowadzać po Iranie jego mieszkańcom. I nic lepszego nie mogliśmy zrobić.
Szybko okazało się, że ani hedżab ani farsi nie są takie straszne, a Irańska codzienność niewiele ma wspólnego z tym co pokazują media. Zamiast fundamentalizmu spotkaliśmy otwartość; święci brodacze w turbanach przyjaźnie nas zagadywali; Iranki w czadorach okazały się uśmiechnięte i pewne siebie. Po dwóch miesiącach spędzonych w Iranie, stał się on dla nas synonimem gościnności z nieustannie napełnianą szklaneczką herbaty; niezniszczonej przyrody i misternego rękodzieła; żywej tradycji, która nie kłóci się z nowoczesnością.
Czasem człowiek potrzebuje wczasów... a na wczasy dobrym miejscem jest Iran. Tam się nudzić nie można, przemęczyć także. Uczy nieśpieszności i zachwyca prostotą: tu lokalny transport, noclegi, jedzenie zawsze oznaczają coś ciekawego i dobrego.
Można leżeć pod palmą albo wspiąć się na czterotysięcznik. Można wczasować się z koczownikami w zagubionej dolinie, a czasem zostać porwanym na wesele. Można zgubić się w zaułkach bazarów i zatracić poczucie czasu śledząc wzory mozaik. A do tego świetne jedzenie i gheylan, przy którym da się zapomnieć, że w Iranie nie ma alkoholu…
W sumie to nie wiemy dlaczego wczasy w Iranie nie są okładkową ofertą biur podróży, ale bardzo nas to cieszy – dzięki temu mieliśmy Iran tylko dla siebie!
Ponad 2000km biegu dookoła Polski… Wszyscy stukali się w głowę, gdy usłyszeli o tym pomyśle. „Przebiegłeś wzdłuż i wszerz – spoko – to było 40km dziennie. A teraz 70km przez 32 dni? Oszalałeś. Tego się nie da zrobić.”
A jednak ...
Zwykły amator pokonał ten dystans od 31 lipca do 31 sierpnia bieżącego roku, a więc będzie na świeżo. Biegłem samotnie w asyście kobiet mojego życia – siostry Natalii i Oli, które kierowały samochodem technicznym i były nieocenioną pomocą. Człowiek nie zna swoich możliwości ... Dzięki temu udało się zebrać 30 tysięcy na leczenie koleżanek chorych na dystrofię mięśniową. To już nie jest zwykły, szalony pomysł – to nieodłączna część mojego życia. Więcej na www.biegiemprzezswiat.pl. Nie widziałem wielu miejsc z przewodników, gór czy dolin, ale chętnie opowiem o swoim marzeniu i jak dzielę się nim z innymi. Zapraszam na opowieść o "Biegiem przez świat!"
Mam 38 lat, zawodowo zajmuję się energetyką odnawialną , mieszkam za pod Warszawą na wsi, jestem ojcem. Początki wspinania - to było bardzo dawno temu. Jeszcze zanim skończyłem 18 lat ciągnęło mnie w Jurę Krakowsko-Częstochowską. W latach 90. sporo bawiłem się linami, dużo czasu spędzałem w mojej młodości na pracach na wysokości (np. piaskując i metalizując rozmaite konstrukcje stalowe).
Na dobre zacząłem się wspinać w 2007 roku, a nawet wcześniej. Było to wspinanie sportowe, dużo czasu na ścianach w Irlandii, w Polsce. Powoli zamieniło się w obsesję regularnego treningu. Kilka lat mieszkałem w Irlandii, tam często organizowałem wyjazdy w góry Killarney National Park gdzie przygotowywalem sie do mt. Logana. Bouldering na klifach Dullin szybko pochlonoł mnie na dobre. Zajmowało mnie penetrowanie wyspy w poszukiwaniu problemów boulderowych, skałkowych. To wszystko, jeżeli chodzi o początki. Po trawersie Mount Logan wsiąkłem w łażenie w góry wysokie i tam mnie ciągnie po dziś dzień. Postaram sie opowiedzieć o naszych probach zimowych na Nanga Parbat, gdzie od trzech lat dzialamy wraz z Markiem Klonowskim..
Korona Gór Polski to 28 najwyższych szczytów głównych pasm górskich w Polsce. Wśród 630 osób z całej Polski, które mogą poszczycić się godnością Zdobywcy KGP jest również łaziszczanin – Andrzej Rygulski – od lat 70. członek Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, gdzie aktywnie działa i współorganizuje rajdy i wycieczki, również rowerowe. Wielki miłośnik gór, pasjonat dwóch kółek oraz organizator słynnych nocnych rajdów na Babią Górę.
Radomianka z pochodzenia, magister sztuki z wykształcenia, z zamiłowania podróżniczka -Aneta Skórnicka opowie Państwu o swojej rocznej podróży po Ameryce Południowej, którą odbyła z katalońskim przyjacielem Francesc Garretą.
W okresie od marca 2010 do stycznia 2011 przemierzali oni bezdroża Peru, Kolumbii, Argentyny, Boliwii, Ekwadoru i Chile, ona – rysując, on – fotografując i pisząc.
Bez planów, godzin, często nie wiedząc gdzie będą spali, pozwalali aby prowadziła ich droga a aby każdy dzień był niespodzianką.
Aneta zabierze Państwa do dżungli amazońskiej i małych wiosek andyjskich, na pustynię Atacama i do wielkich metropolii, jak Buenos Aires. Jednak przede wszystkim będzie to opowieść bogata człowiekiem.
Sebastian R. Bielak – doktor nauk technicznych, publicysta, fotograf, autor ponad 100 artykułów o tematyce przyrodniczej, reportaży podróżniczych oraz książek. Z wykształcenia inżynier, ale z zamiłowania przyrodnik i podróżnik zafascynowany Alaską. Swoje prace publikował m.in. w takich czasopismach, jak: „Poznaj Świat”, „Gazeta Górska”, „Przyroda Polska”, „Aura”, „Ekoświat” i „Las Polski”. Prowadzi stronę internetową poświęconą Alasce i podróżowaniu www.sebastianbielak.pl
Trzymiesięczna wyprawa na Alaskę nie miała charakteru modnych obecnie eskapad ekstremalnych, ale była zaplanowaną i przemyślaną „ekspedycją” przyrodniczo-geograficzną. Mimo to, a może właśnie dlatego miałem okazję przeżyć tam wiele przygód. Brałem udział w raftingu na rzece Kenai, przepłynąłem łodzią lub kajakiem blisko 900 km wzdłuż biegu Jukonu – największej rzece Alaski, obserwowałem orły, sokoły i puchacze, łowiłem ryby w rzekach, w których aż roiło się od łososi i wielkich szczupaków, wędrowałem samotnie po leśnych duktach pełnych świeżych tropów niedźwiedzi, przeżyłem rzeczne tsunami i otarłem się o pożar tajgi.
W trakcie wyprawy poznałem wielu interesujących ludzi, m.in. Amerykanów polskiego pochodzenia oraz Atabasków, którzy żyją na pograniczu nowoczesnej kultury amerykańskiej oraz tradycyjnego stylu życia odziedziczonego po swoich przodkach. Zwiedziłem sporo ciekawych miejsc, m.in. byłem nad rzeką Kenai, w której łowi się rekordowe łososie czawycze oraz w miejscu, gdzie odkryto pierwsze na Alasce złoża ropy naftowej. Słuchałem indiańskich opowieści o tajemniczych Leśnych Ludziach, którzy ponoć do dzisiaj zamieszkują niedostępne połacie alaskańskiej tajgi. Wyprawa na Alaskę była jedną z największych i najwspanialszych przygód w moim życiu.
Pokłosiem wyprawy są dwie książki, z których pierwsza już się ukazała – jest to album o alaskańskiej przyrodzie zatytułowany „Parki narodowe i rezerwaty Alaski”.
Marcin Szala - historyk z wykształcenia i zamiłowania. Zdeklarowany Ślązak. Miłośnik i znawca Austro-Węgier. Turysta górski, biegacz a przede wszystkim podróżnik, który ostatnimi laty wyjątkowo upodobał sobie Bałkany. Na swojej prelekcji "Bałkany niedoceniane - Macedonia" opowie o wyjeździe do Macedonii, kraju, może nie odległego, ale rzadko odwiedzanego przez turystów, najczęściej jako tranzyt do Grecji lub Albanii, przez to trochę niedocenionego. Prelekcja ta ma na celu przekonać Was, że warto zatrzymać się tam na dłużej.
Grzegorz Kuśpiel - podróżnik, grotołaz, instruktor Polskiego Związku Alpinizmu.
Założyciel Działu Etnograficzno-Podróżniczego w Muzeum Miejskim „Sztygarka” w Dąbrowie Górniczej. Członek National Geographic Society , Stowarzyszenia Speleologicznego przy Polskim Towarzystwie Geograficznym i Stowarzyszenia Speleologicznego AVEN w Sosnowcu. Od 2004 roku kieruje pracami Śląsko-Zagłębiowskiego oddziału Indyjsko-Polskiego Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Kultury (IPCC Indo-Polish Cultural Committee ).
Od ponad 30 lat uczestniczy w wyprawach jaskiniowych, górskich i etnograficznych w różne rejony świata.
Kierownik pierwszych w historii polskiej speleologii wypraw do Papui Nowej Gwinei (2001-2002, 2010 ).
Wyróżniony w Podróżniczych Dokonaniach Roku „KOLOSY 2001” , w kategorii eksploracja jaskiń za odkrycia nowych jaskiń w górach Wiktora Emanuela w Papui Nowej Gwinei.
W 2002 r. nagrodzony przez Klub Europejski i Panią Danutę Hübner – ówczesną minister ds. Unii Europejskiej za propagowanie kultury.
Laureat nagrody „Dąbrowianin Roku 2003” .
W roku 2013 znalazł się w grupie odkrywców nagrodzonych Wyróżnieniem przez Kapitułę Festiwalu Podróżniczego KOLOSY za odkrycie i eksplorację Jaskiń Hardej w Tatrach i Niedźwiedziej Górnej na Jurze Karkowsko-Częstochowskiej
Tomasz Raczyński – urodzony i zamieszkały w Olszytynie na Warmii, aczkolwiek z zamieszkaniem to różnie bywa. Z wykształcenia jest ichtiologiem a z zamiłowania podróżnikiemi i fotografikiem. Publikował swoje zdjęcia w magazynach "Podróże", "National Geographic Polska", „Ptaki Polski”, „Fotonatura”, „Łowiec Polski”. Jest autorem wystaw zbiorowych i indywidualnych. Dzięki zawodowi wyuczonemu i zamiłowaniu do ryb miał okazję brać udział jak obserwator rybacki w wielu rejsach na statkach rybackich w różnych zakątkach globu. Dzięki temu było też możliwe poznanie Peru od trochę innej strony, które zostanie pokazane na festiwalu.